[ strona główna ] : Dziś jest:

Różności : znalezione : Odwrócony świat

Odwrócony świat

Żyjemy w przekonaniu, że prawa ręka jest lepsza od lewej, choć co dziesiąta osoba woli posługiwać się lewą, a leworęczni są ponoć bardziej przebojowi i emocjonalnie chłodni. Czy dlatego świat nie jest im przyjazny?

Załóż zegarek na prawą rękę i spróbuj przestawić wskazówki. To najlepszy sposób, by wcielić się w sytuację ludzi leworęcznych. Nie jest to, jak widać, sytuacja komfortowa – nie tylko zegarki, ale również nożyczki, pilniki, aparaty fotograficzne, instrumenty muzyczne, sprzęt gospodarstwa domowego zostały tak zaprojektowane, by łatwiej było posługiwać się nimi prawą ręką.

W Polsce brakuje sklepów z artykułami dla leworęcznych, choć biorąc pod uwagę, że co najmniej jedna osoba na dziesięć woli posługiwać się lewą ręką niż prawą – cieszyłyby się one sporym powodzeniem. Z takiego założenia już dawno temu wyszli Anglicy, którzy założyli nawet międzynarodowy klub leworęcznych, gdzie liczba członków (przynależność bezpłatna) przekroczyła 23 tys. Od 35 lat przy Brewer Street 57 w popularnej londyńskiej dzielnicy Soho otwarty jest sklep dla mańkutów, od 3 lat oferujący także swoje towary przez Internet (www. anythingleft-handed.com).

Nie wypada pytać, dlaczego właśnie Anglicy przejawiają tak dużą sympatię w stosunku do leworęcznej części społeczeństwa. Czy może być inaczej w kraju, w którym ruch drogowy odbywa się lewą stroną, a w rodzinie królewskiej aż roi się od leworęcznych – była nią niedawno zmarła Królowa Matka, jest nią królowa Elżbieta II, książę Karol i książę William. Odsetek leworęcznych wśród Brytyjczyków nie jest jednak wcale większy niż w społeczeństwie polskim. Według naukowców dwukrotnie więcej leworęcznych (20 proc.) żyje natomiast wśród Żydów i Eskimosów – choć nikt nie potrafi powiedzieć, skąd te różnice się biorą.

Związani bandażem

Wiele pytań dotyczących genezy leworęczności pozostaje bez odpowiedzi. Z prostego powodu: jest ona tylko jednym z objawów przewagi jednej połowy ciała nad drugą, a przyczyny tej asymetrii tkwią w mózgu, który skrywa wciąż mnóstwo tajemnic. – O stronności, czyli lateralizacji człowieka decyduje sprawność wszystkich podwójnych narządów, a więc nie tylko ręki, ale także nóg, oczu, uszu – mówi psycholog Wojciech Brejnak, który pod tym kątem bada dzieci. – Typowych mańkutów rozpoznaje się łatwo, ale często się zdarza, że osoba posługująca się prawą ręką ma skłonność do wykorzystywania w większym stopniu lewego oka, ucha lub lewej nogi.

Ludzie nie przychodzą na świat lewo- lub praworęczni. Ta skłonność nasila się stopniowo wraz z ogólnym rozwojem dziecka. Kłopoty zaczynają się wówczas, gdy dziecko woli trzymać ołówek lub łyżkę w prawej ręce, ale piłkę kopie lewą nogą, zerka lewym okiem i słysząc szept nadstawia lewe ucho. To znak, że gdy pójdzie do szkoły może mieć problemy z pisaniem i czytaniem – zamiast „rów” przeczyta „wór”, a „od” jako „do”. W jeszcze gorszej sytuacji są dzieci oburęczne z nieustaloną lateralizacją. – Mylą prawą i lewą stronę swojego ciała, nie potrafią odwrócić się we właściwą stronę ani wskazać stron świata, mają kłopoty z orientacją w nowym mieście i w lesie – wylicza Wojciech Brejnak. Jego zdaniem, by ustrzec dzieci przed tymi trudnościami, warto dokładnie określić ich stronność (patrz: ramka) co najmniej rok przed pójściem do szkoły. Dzieci oburęczne, posługujące się raz jedną, raz drugą ręką, często żadną nie wykonują niczego dobrze. Trzeba trochę czasu, aby – jak mówią eksperci z poradni psychologiczno-pedagogicznych – ukierunkować dziecko w jedną stronę.

Nie ma to jednak nic wspólnego z przestawianiem go z lewej ręki na prawą! Takim praktykom musiało poddać się wielu leworęcznych w czasach, gdy rygorystycznie wymagano od nich nauki pisania prawą ręką. Choć od kilkunastu lat zapanowała w szkołach moda na tolerancję leworęczności, w wielu domach starsze pokolenie babć i dziadków nadal z uporem wciska wnukom łyżkę lub ołówek w prawą dłoń choćby tylko po to, by uspokoić swoje sumienie. – Nigdy mi nie przeszkadzało, że mój czternastoletni Maciek wszystko wolał robić lewą ręką – mówi pani Małgorzata. – Ale dziadkowie do dzisiaj się z tym nie pogodzili i uważają, że wnuk robi im na złość. Babcia jest skłonna nawet do poświęceń i nie przeszkadza jej rozlewana na obrus zupa, gdy Maciek próbuje trzymać łyżkę w prawej ręce.

Znany genetyk prof. Ewa Bartnik poczuła się przed czterema laty urażona nieszczęśliwym sformułowaniem zawartym w książce „Bliźnięta – tajemnica tożsamości”, w którym prawdopodobnie z powodu błędu tłumacza leworęczność zrównano z deformacją. „Jeśli deformacją jest leworęczność, to jako przedstawicielka leworęcznej części ludzkości protestuję” – napisała w recenzji opublikowanej na łamach „Świata Nauki”. – Nigdy nie miałam kłopotu z akceptacją swojej leworęczności – wyznaje. – Zawdzięczam to chyba rodzicom, lecz moi leworęczni studenci mają jak najgorsze wspomnienia.

Można je poznać przy okazji dyskusji toczonych na ten temat w Internecie. „Nauczycielka w pierwszej klasie podstawówki przez całą lekcję stała nade mną i kontrolowała, czy piszę prawą ręką” – zwierza się Sadira. „Musiałam nauczyć się pisać prawą ręką, bo zaklejali mi w niej ołówek” – oświadcza Asmira. Domowe sposoby znęcania się nad leworęcznymi dziećmi są różne: przywiązywanie lewej ręki do tułowia bandażem, oklejanie palców plastrami. – Naturę trzeba wspierać, a nie zwalczać – kategorycznie poucza rodziców psycholog Wojciech Brejnak. Zmuszanie do posługiwania się prawą ręką wpędza dzieci w stres i dekoncentruje.

Lewe oczka

„Jeśli wychowujesz dziecko leworęczne, masz wiele możliwości, by ułatwić mu życie” – można przeczytać w ostatnio przetłumaczonym na język polski amerykańskim poradniku „Leworęczność – jak wychować leworęczne dziecko w świecie ludzi praworęcznych” (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne). Autorka, leworęczna neuropsycholog Jane M. Healey, zwraca uwagę na wiele udogodnień zmniejszających ryzyko urazów wśród leworęcznych dzieci, które jeszcze kilkanaście lat temu wydawały się fantasmagorią: „Niezależnie od tego, gdzie mieszkasz, możesz już teraz kupić nożyczki, linijki i wiele innych przyborów domowych oraz instrumentów muzycznych zaprojektowanych specjalnie po to, by ułatwić dzieciom leworęcznym codzienne życie i uczynić je mniej frustrującym”.

Otóż wcale nie jest to takie proste w Polsce. W sklepach papierniczych nożyczki dla osób leworęcznych bywają, gitary i inne instrumenty trzeba wcześniej zamawiać (są droższe o ok. 10 proc.). Noże, pilniki i nożyczki do manicure dla leworęcznych produkowane były kiedyś przez spółdzielnie inwalidów. Spółdzielnie zamknięto – dostawy się skończyły.

Trzeba się bardzo nabiegać po sklepach, by upolować aparat fotograficzny z przyciskiem po lewej stronie albo myszkę do komputera ergonomicznie przystosowaną do lewej ręki. – Po prostu w naszej świadomości chęć wspomagania osób z zaburzoną lateralizacją w ogóle nie istnieje – twierdzi Wojciech Brejnak. Fiaskiem okazały się jego starania, by w szkołach wprowadzić dla dzieci lewoocznych papierowe przesłony nakładane na poszczególne wiersze tekstu (co uczy je wodzić oczami za przesuwanym w okienku w prawą stronę kawałkiem papieru). – W latach osiemdziesiątych Ludmiła Peškova wydała w Bratysławie podręcznik „Nauka dziewiarstwa ręcznego – również dla leworęcznych”, który dzięki Wydawnictwu Watra ukazał się w języku polskim – podsumowuje Brejnak. – Na nauce szydełkowania inicjatywa się skończyła.

Źródło: Polityka - nr 19 (2400), 10-05-2003; s. 80, autor Paweł Walewski

projekt:Szablonownia